wtorek, 8 marca 2016

Szał przedślubny

Powoli wkraczamy w sezon ślubny. W tym roku moja przyjaciółka ma zamiar wyjść za mąż. Ja tylko mogę staram się jej pomagać w przygotowaniach i służyć radą, jeśli tylko taka już nieco przedawniona, jest pomocna.
Ceny właściwie wszystkiego co jest związane ze ślubem są zbójeckie. Rozpoczynając od zaproszeń, na kwiatkach wpinanych do włosów kończąc. Nawet zakup białych/perłowych balonów wygląda inaczej, jeśli wspomnimy o tym, że to na ślub. Cena momentalnie wzrasta! Lepiej więc nawet nie wspominać, jeśli jest to możliwe, o naszej uroczystości.
Ja pamiętam doskonale, jak te 10 lat temu szukałam butów do sukienki i zapłaciłam za zwykłe, proste szpilki podwójną cenę, tylko za to, że ich spody były białe. Oczywiście takich modeli nie miały normalne sklepy obuwnicze, jedynie gdzie można było takie nabyć to salony sukien ślubnych. Znam też parę która wynajęła lokal, nie mówiąc w ogóle o tym, że będzie tu obiad dla rodziny, po zaślubinach. Nie było orkiestry, wiejskich zabaw, ani białych gołąbków z plastiku, ale wszystko się udało i było elegancko. Druga para z kolei również nie robiła tradycyjnej potańcówki, a za oszczędzone pieniądze pojechała na dwu tygodniowe, egzotyczne wakacje. W ten sposób coraz więcej osób unika chorobliwie wręcz napompowanych cen przemysłu ślubnego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz